Bury poradnik - blog o psach

Świetnie, że tu zaglądasz. Dlaczego? Bo tworząc blog Bura przyświecała nam jedna misja:
Wyposażyć ludzi w wiedzę niezbędną do lepszego i bardziej świadomego życia z psami. 


W Polsce 12 milionów osób mieszka z psami, co daje nam 3 miejsce w Europie. Oznacza to również, że co 3 osoba w Polsce ma w swoim domu psa. Każda z tych osób na co dzień boryka się z różnymi problemami, które właśnie na tym blogu poruszamy i rozwiązujemy.

Na blogu Bura znajdziesz podpowiedzi na temat rozwiązania problemów behawioralnych i zdrowotnych. Dowiesz się jakie i jak prawidłowo uprawiać sporty z psami. Dla osób podróżujących znajdziesz niezbędnik na psią wyprawę, a przed Sylwestrem uzbroisz się w wiedzę niezbędną do jego spokojnego przetrwania. Wszystkie wpisy prowadzą dla Ciebie psi trenerzy, sportowcy, weterynarze i behawioryści. To dzięki nim czujemy się tak bezpiecznie, bo to po prostu specjaliści w swoim fachu.

 

Śmierć psa - jako możesz się czuć 1
Serce tętniące żalem

produkty ze zdjęcia: smycz miejska, kolekcja Psiutti frutti, Bura.

 

Serce tętniące żalem

 

Decyzja o powiększeniu rodziny o czworonożnego przyjaciela wiążę się z ogromną radością, oczekiwaniem i całą gamą innych pozytywnych uczuć. I mimo, iż od samego początku jest bardzo prawdopodobne, że będziemy towarzyszyć swojemu nowemu przyjacielowi również kiedy będzie ostatni raz zamykał powieki nie rezygnujemy z tego pomysłu. Jest to namacalne szczęście, na czterech łapach, z merdającym rytmicznie ogonem, które zdaje się nas kochać zupełnie bez powodu. A potem na długie lata wypieramy ten smutny scenariusz z głowy, skupiamy się na tu i teraz, aż przychodzi ten moment, kiedy nie ma już przed tym ucieczki, nasz przyjaciel bezpowrotnie znika, nastaje nicość.

 

CO WYNIUCHASZ?

• Krótka historia o stracie

• Jak żyliśmy dalej?

• Moja recepta na żałobę

• "Nie płacz, ciesz się, że bliscy żyją, to przecież tylko pies"

• Dlaczego utrata psa tak boli?

 

Krótka historia o stracie

Miałam 16 lat, w końcu przeprowadziliśmy się z za granicy, gdzie warunki mieszkaniowe oraz tryb życia mojej rodziny przez wiele lat nie pozwalały nam na to, żeby powiększyć ją o psa, a było to moje nieodłączne pragnienie odkąd byłam małą dziewczynką (do dzisiaj kiedy oglądam nagrania z dzieciństwa, w tym malutkim ciele widzę ogromną miłość do tych stworzeń, to było nam pisane). Moi rodzice chcieli wstrzymać się jeszcze kilka miesięcy z zakupem szczeniaka, aż do czasu przeprowadzki do nowego domu, ale udało mi się ich przekonać i tym, oto sposobem, 3 września 2011 roku pojawił się w moim życiu on – Hades. Był dzień przed moimi urodzinami a ja trzymałam na rękach 8 tygodniowego papisia w typie owczarka niemieckiego, marzenie z dzieciństwa się spełniło, a ja czułam się, hm, kompletna.           

Od tego dnia byliśmy nierozłączni, a ja byłam nim zafascynowana. Zgłębiałam swoją wiedzę o psach i uczyłam go podstawowych umiejętności jak utrzymanie czystości czy posłuszeństwo a czas mijał nam na wspólnych treningach, spacerach i długich zabawach. Mimo trudnych chwil, jak to bywa momentami z nakręconymi szczeniakami, nigdy na niego nie narzekałam, w opiece nad Hadesem dawałam z siebie 200%.

Odegrał on bardzo ważną rolę w moim życiu również z powodu w jakim momencie pojawił się w moim życiu, jak wspominałam dopiero co się przeprowadziłam, z natury byłam i wciąż jestem nieśmiałą osobą, a zawieranie nowych znajomości sprawiało mi sporą trudność. Kiedy miałam ciężkie dni, czułam się samotna i niezrozumiana on zawsze przy mnie czuwał. Wdrapywał się na fotel, na którym siedziałam i kładł się obok, opierając swoją ciężką głowę na moich kolanach. Przy nim zawsze czułam się akceptowana, potrzebna a swoim przyjacielskim i radosnym usposobieniem rozświetlał każdy mój dzień, a w późniejszym czasie przełamywał nawet mój lęk przed poznawaniem nowych osób.

Było bardzo ciepły sierpniowy wieczór 2013 roku, a ja bawiłam się u znajomych na domowym koncercie kiedy nagle dostałam telefon od rodziców. Roztrzęsiona mama oznajmiła mi, że Hades gorzej się poczuł, dała mi znać między wierszami, żebym jak najszybciej wróciła do domu, co oczywiście zrobiłam, po kilkunastu minutach byłam na miejscu. Widok, który wtedy ujrzałam kompletnie rozerwał mi serce, mój ukochany pies zdawał się być nieobecny, nie zwracał praktycznie na nas uwagi, kompletnie nie był sobą. Był już po wizycie u dyżurującego weterynarza, dostał zastrzyk wzmacniający, kazali nam wrócić na kolejną wizytę rano, zapewniali, że wszystko będzie w porządku. Czuwałam przy nim całą noc, ale rano się pogorszyło, zaczął kopać w ziemi próbując układać w chłodzie brzuch i zaczął wymiotować. Zrozpaczeni zabraliśmy psa do auta i pojechaliśmy natychmiast do weterynarza, ale kiedy wyciągałam go pod przychodnią spojrzał ostatni raz w moje oczy i wziął głęboki oddech a jego oczy się zamknęły, głowa osunęła, wiedziałam, że to koniec, ale nie mogłam dać mu odejść. Przez jakiś czas Pani weterynarz próbowała go reanimować, ale nie udało jej się to, a mój ledwo 2 letni przyjaciel opuścił mnie na zawsze. Teorie były dwie, według pierwszej ktoś złośliwy w bestialski sposób go otruł lub druga, w którą chyba wolałam wierzyć, żeby nie stracić wiary w ludzi, miał tętniaka, który pękł. Nie zdecydowaliśmy się na sekcję zwłok, nie chciałam nic więcej wiedzieć, to co się wydarzyło, było nieodwracalne i żadne wyniki nie sprawiłyby, że poczułabym się lepiej.

Zamiast tego wróciłam do pustego domu, z ciałem mojego najlepszego przyjaciela, w którym nie było już tej łobuzerskiej, radosnej woli życia.. Zdruzgotana, czując rozpacz przenikającą mnie na wskroś, jakby przeniknęła do mojego serca, nie mogłam przełknąć nic przez kolejnych kilka dni, płakałam od rana do wieczora, nie był niczego co byłoby w stanie ukoić mój ból. Nie cierpiałam tylko emocjonalnie, odczuwałam bardzo silne dolegliwości fizyczne, w postaci ogromnego bólu brzucha i ogólnego złego samopoczucia. Moje życie się rozpadło, wraz z odejściem Hadesa coś we mnie umarło a ja nie potrafiłam znaleźć sposobu, żeby żyjąca reszta mogła ruszyć naprzód, nic nie miało już sensu.

[product id="1670, 1656, 1642, 1632, 1342, 994, 601, 1124" slider="true"]  

Jak żyliśmy dalej?

Do dzisiaj pamiętam rozdzierający płacz mojego taty, kiedy po powrocie z pracy dowiedział się co się wydarzyło (wykonywał pracę na wysokościach, baliśmy się mu powiedzieć wcześniej) i jak przez kilka kolejnych miesięcy przesiadywał na schodach przed domem. Miejsce było nieprzypadkowe, Hades z tego punktu uwielbiał obserwować okolice i informować o nadchodzących intruzach.

Te schody stały się pewnego rodzaju punktem dającym ukojenie, nośnikiem naszych wspomnień, ale także miejscem spotkań tak samo zdewastowanych psychicznie po stracie ludzi, w okresie ogromnego żalu. Bywało tak, że chciałam posiedzieć i o nim pomyśleć, a na schodach akurat siedziała mama, tato czy brat, a jeszcze innym razem każdy dosiadał się po kolei. Razem wylewaliśmy łzy, wspominaliśmy wybryki oraz śmieszne sytuacje jakie przytrafiły się naszemu przyjacielowi, ten rodzaj wzajemnej terapii przyniósł efekt i kilka miesięcy później postanowiliśmy, że znowu potrzebujemy w naszym życiu psa. I chyba jesteśmy na to gotowi.

strata psaprodukty ze zdjęcia: obroża, kolekcja Psiutti frutti, Bura.

Moja recepta na żałobę

Nie podam Wam gotowego sposobu na to jak przebrnąć przez okres żałoby po utracie swojego czworonożnego przyjaciela, a powód jest bardziej trywialny niż może się wydawać – każdy z nas jest inny. Każdy potrzebuje przejść ten etap po swojemu, w swoim tempie, w swoim czasie i miejscu, w swoim stylu – żyjąc według własnych potrzeb i najważniejsze, w zgodzie z samym sobą.

Moim sposobem było wyrzucenie emocji, wypłakanie się oraz spędzenie czasu w towarzystwie osób, które rozumiały i szanowały mój ból. Kojące było dla mnie również pisanie wierszy, słuchanie muzyki i spędzanie czasu w samotności, a tej potrzebowałam równie mocno jak towarzystwa, a znalezienie balansu było wyczerpujące. Odosobnienie było sposobem na oswojenie swojego bólu, zrozumienia i okiełznania swojej straty, ale nie tylko . Potrzebowałam przestrzeni aby pogodzić się z faktem, iż nie jest to ból, który zniknie raz na zawsze, stał się częścią mnie, jak ta historia i jak TEN pies. Starałam się wracać do wszystkich wspaniałych przygód jakie przeżyliśmy, a to z czasem rozbudziło we mnie chęć, aby w domu pojawił się nowy pies.

Ale zanim do tego doszło musiałam najpierw przekonać się, że nie próbuję nim zastąpić Hadesa, początkowo każda taka myśl sprawiała, żen czułam się jakbym go znieważała i próbowała na siłę zapomnieć .

Dopiero kiedy zaakceptowałam fakt, że nowy członek rodziny nie sprawi, że zapomnę o moim pierwszym, wyjątkowym i wymarzonym psie, byłam gotowa obdarzyć miłością kolejnego.

 

"Nie płacz, ciesz się, że bliscy żyją, to przecież tylko pies"

Bardzo często w obliczu straty ukochanego zwierzęcia czujemy się niezrozumiani przez społeczeństwo, sama doświadczyłam tego stanu przebywając wśród części swoich znajomych w tym trudnym dla mnie okresie.  Wielu osobom zdarza się bagatelizować nasze emocje związane z odejściem towarzysza naszego życia tłumacząc, że „to tylko pies” , „to tylko kot”, jakby utrata zwierzęcia nie dawała nam takiego samego prawa do odczuwania żalu czy rozpaczy jak utrata ludzkiego członka rodziny. Nie pozwólcie umniejszać swojego bólu, nie wstydźcie się go, nie jest on w niczym gorszy od tego, który towarzyszy śmierci bliskich nam osób.

Podczas lektury książki „Kiedy odchodzi przyjaciel. Refleksje o śmierci zwierząt domowych” trafiłam na kilka wyjątkowych fragmentu, które być może części z nas pozwolą wyjść z cienia wstydu i osamotnienia w odczuwaniu straty po zwierzęciu :

„Tej nocy nie mogłem przestać płakać. Nie byłem przygotowany na tak przepastną głębie mojego bólu. Szczerze? Ból po stracie tego małego czarno-białego zwierzaka, który dzielił ze mną życie od momentu przełomu wieków, był równie intensywny, jak bol po stracie ojca zmarłego na raka w 1997 roku.”

 Fragment ten pochodzi z artykułu blogera Lee Kynastona dla angielskiego Daily Photograph

Jak sam autor książki podkreśla, wyznanie to być może jest nieco kontrowersyjne, a nam samym może być ciężko przyznać przed sobą, że tak bardzo wstrząsnęła nami śmierć – „tylko” zwierzęcia. Wydaje się to być wyrazem braku szacunku do osób, które straciły swoich ludzkich członków rodziny, lekceważącym wyznaniem a dla niektórych może nawet upokarzającym. A jedyne co jest w tym naprawdę lekceważące to fakt, że musimy się takich wyznań bać a nasze uczucia są tłumione i nawarstwiają się w nas, bo przecież pies, z którym spędziłeś całe dzieciństwo jest mniej ważny niż czyjaś babcia a Ty nie masz prawo czuć się nawet podobnie do niej, Twoja strata jest mniejsza. Co za stek bzdur.

Umarł Twój przyjaciel, towarzysz życia, który być może był Ci jak przyjaciel, brat, spędzałeś z nim każdy dzień, był nieodłącznym, stałym, bezpiecznym elementem Twojego życia a Ty, masz prawo do żałoby, przeżyj ją po swojemu. Chcesz zorganizować pogrzeb, mały memoriał, napisać piosenkę, pomodlić się w jego intencji? Zrób to, czy cokolwiek co przyniesie Ci serce a da Ci to ukojenie.

Nawet jeśli straciłeś rybkę, żółwia, jaszczurkę, chomika czy jakiekolwiek inne zwierzę – nikomu nie daje to prawa do odbierania Ci prawa przeżycia swojej żałoby.

 gdy odchodzi pies

produkty ze zdjęcia: smycz miejska, kolekcja Psiutti frutti, Bura.

MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ:

• Jesień choć piękna, bywa niebezpieczna

• Jesień życia u psa

8 łap i 2 merdające ogony czyli drugi pies w domu

  

Dlaczego utrata psa tak boli?

Zostawiam Was z poniżej zamieszczonym cytatem, który w pewnym stopniu wyjaśnia dlaczego utrata psa odciska w nas tak ogromne piętno, wyjątkowość naszej relacji jest tego główną przyczyną.

 

„Psy i ludzi charakteryzuje szczególna relacja,

W której psy faktycznie zapożyczyły neuronalne ścieżki

Budowania więzi oparte na oksytocynie, do tej pory

Zarezerwowane dla ludzkich niemowląt.”

BRIAN HARE

 

Jest to jeden z trudniejszych dla mnie tekstów powodujący otwarcie rany, która zawsze będzie żywa, ale mam nadzieję, że być może moja historia pozwoli komuś z Was poczuć się lepiej. Dzisiaj w moim życiu są trzy psy:

  • Ares – zamieszkujący mój rodzinny dom, pojawił się po śmierci Hadesa, pies w typie owczarka niemieckiego, ma 10 lat, więc rozpoczął już etap seniora w swoim życiu
  • Via – 2,5 letnia suczka polskiego spaniela myśliwskiego
  • Dottie – 1,5 roczna suczka polskiego spaniela myśliwskiego

Jak widzicie, śmierć ukochanego przyjaciela nie powstrzymała mnie przed wylaniem swojej miłości na kolejne psy, ale ta decyzja jakiś czas we mnie kiełkowała. I za jakiś czas, pewnie historia zatoczy koło, ale teraz – to nieważne, żyjmy tu i teraz, na śmierć ukochanego przyjaciela i tak nie da się przygotować, chociażby znać dokładną datę i godzinę.

 

A Wy jak radziliście sobie ze stratą ukochanego czworonoga? Kto był dla Was w tym czasie wsparciem i jak czujecie się z tym teraz?

[product id="278, 586, 593, 1005, 1668, 1355, 1004, 601, 1659" slider="true"]

Komentarze do wpisu (1)

11 listopada 2022

Czytam i ryczę.. przypomniało mi się (jakbym nie myślała o tym codziennie - oczywiście, że myślę).. o tym jak ja straciłam po 14 latach swoją psią przyjaciółkę. Tak, wiem że miałam szczęście, że była ze mną tak długo, ale dla mnie i tak za krótko … po tygodniu w domu pojawił się nowy pies. Nie ukrywam, że po tygodniu wycia w poduszkę (tylko spałam i płakałam) był on plasterkiem na miejsce po wyrwanym sercu. Z początku czułam się winna że tak o nim myślę, ale teraz wiem, że była to dobra decyzja. Ja potrzebowałam kimś się zająć, a on po pierwszych miesiącach w zimie w budzie potrzebował właśnie opieki i ciepłego serca spragnionego, by przelać na kogoś psią miłość. Dziś leci 7 rok jak jestesmy razem i nie wyobrażam sobie, że będę musiała go pożegnać. Póki co łapiemy każdą chwilę razem:)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl