fot. @doklaczone produkty ze zdjęcia: smycz przepinana, kolekcja psiowe carmeLOVE, Bura.
Jak oswoić psa u weterynarza? |
Nie ma bardziej stresogennej sytuacji dla czworonoga, jak wizyta u weterynarza, szczególnie, jeśli ma zostać poddany zabiegowi. Dlatego, aby jak najlepiej przygotować go do tego, istotne jest, aby oswoił się nie tylko z miejscem, ale i samym weterynarzem. Bazując na własnym doświadczeniu przygotowaliśmy dla właścicieli kilka przydatnych porad.
CO WYNIUCHASZ? • Kiedy pies wysyła sygnały. • Poznanie miejsca. Czyli gabinet weterynaryjny bez tajemnic. • Jak oswoić psa poprzez trening. |
Wysyłanie sygnałów
Tak, jak dla nas kontrolne wizyty u lekarza są czymś naturalnym, tak dla psa powinny być wizyty u weterynarza, z którymi powinien być oswojony. I wcale nie muszą budzić u czworonoga jedynie negatywnych skojarzeń. Pies odczytuje nasze emocje i na nie reaguje. I to wcale nie sam weterynarz wzbudza u niego stres, a nasze zachowanie przed wizytą uruchamia ten mechanizm. Pies nie musi wiedzieć, że zbliża się nieuchronne, czyli wizyta u weterynarza. Psy są doskonałymi obserwatorami i empatami - kiedy wyczują, że stresujemy się i w biegu chowamy do torby kaganiec oraz jego książeczkę zdrowia, która nie jest towarzyszem codziennych spacerów, jest to jasny znak - weterynarz! Wtedy pies może reagować różnie. Zdarza się, że jest to chowanie się za kanapą - przecież mnie tu nie ma, nie widać mnie, nie idziemy do żadnego weterynarza! Inną reakcją jest “idę albo nie idę”, czyli po przypięciu smyczy pies uparcie niczym przyklejony klejem nie chce z całych sił oderwać się od podłogi.
Dlatego dobrym sposobem jest nie pokazywanie psu, nawet jeśli czeka go poważny zabieg, że targają nami wulkany emocji. Po drugie zachowywać się tak, jakbyście szli na zwykły spacer. Najlepiej jak po prostu będziecie zachowywać się zupełnie normalnie, a nie głaskać go i mówić jaki to jest biedny, że musi tu być. Z pewnością wzbudzi to radość pupila, zamiast narażać go na różne stresujące reakcje.
fot. @bura.shop @doklaczone produkty ze zdjęcia: smycz przepinana, obroża z kolekcji psiowe carmeLOVE, Bura.
Poznanie miejsca. Czyli gabinet weterynaryjny bez tajemnic.
Dobrym sposobem na oswojenie psa z wizytami u weterynarza jest umówienie się na pierwszą wizytę zapoznawczą. Wtedy pies nie tylko poniucha po całym korytarzu, ale i odwiedzi nosem, każdy zakamarek gabinetu. Personel również zostanie w pełni obwąchany, dzięki czemu pies zdobędzie zaufanie. Dobrze, żeby weterynarz nie tylko pozwolił Twojemu psu, obejść całe pomieszczenie i powąchać poszczególne sprzęty medyczne i narzędzia, które miał przygotowane. Po uspokojeniu się i przewąchaniu wszystkich kątów Twój pupil będzie już znał to, co wcześniej było „straszne”, bo nieznane i być może pozwoli nawet się zważyć i sprawdzić sobie uszy oraz zęby. Ważne, żeby wizyta upłynęła w spokojnej atmosferze, dzięki czemu na następnej kontrolnej wizycie będzie reagował już zupełnie inaczej. Wiele też zależy od podejścia i osobowości weterynarza.
Klinika weterynaryjna to miejsce, w którym pies spotyka się z wieloma bodźcami. Należą do nich inne chorujące zwierzęta, zapachy płynów dezynfekujących i dźwięki skomlenia innych czworonogów dochodzące z gabinetów mogą być dla niego bardzo stresogenne. Dlatego oswojenie z miejscem i nasze spokojne podejście może pomóc mu lepiej znieść niektóre poważniejsze wizyty u weterynarza. Nasz pomimo, że bał się i trząsł przed zabiegiem usuwania kamienia nazębnego, kiedy tylko otworzyły się drzwi gabinetu i zobaczył swoją weterynarz najpierw zamachał ogonem, a następnie podniósł się powoli lekko się trzęsąc, po czym bez problemu, choć ostrożnie wszedł do gabinetu.
fot. @bura.shop produkty ze zdjęcia: etui PIESKA SPRAWA kolekcja psiowe carmeLOVE, Bura.
Oswajanie poprzez trening
Skuteczną metodą, którą ćwiczyliśmy na własnym czworonogu był trening poprzez zabawę w domu w wizytę u weterynarza, jak Smiki był szczeniakiem. Podczas zabawy treningowej kładliśmy go na stole, podnosiliśmy łapy, zaglądaliśmy do uszu, sprawdzaliśmy zęby, pazurki, wydając mu odpowiednie komendy, kiedy reagował, choćby łapaniem palca zębami. Udawaliśmy też, że pobieramy my krew lub robimy zastrzyk szczypiąc go delikatnie, uciskamy brzuch w celu badania.
Wykorzystując takie ćwiczenia, Smiki nie miał negatywnych skojarzeń, a traktował domową wizytę u weterynarza właśnie jako formę zabawy, za którą oczywiście nagradzany był smakołykami.
Wiadomo, że taka zabawa nie zastąpi prawdziwej wizyty u weterynarza, aby oswoić się z miejscem, zapachami i atmosferą miejsca, ale jest dobrym zaczynem. Przekonaliśmy się, że łącząc nasz trening z wizytami u weterynarza w celu oswojenia i zrobienia tylko podstawowych badań, jak np. sprawdzenie stanu uszu, pies reagował zupełnie inaczej, a jego strach z czasem się zmniejszył. Reagował też zawsze merdaniem ogona na widok naszej weterynarz. Odpowiednie podejście do psa, nie tylko pomoże mu zredukować stres związany z wizytą u weterynarza, ale będzie miało też pozytywny skutek, zarówno na przebieg całej wizyty, ale i nasze samopoczucie, ponieważ pomoże i nam się uspokoić.
U Ciebie też pojawia lub pojawiał się stres związany z wizytami u Weta? Mieliście na to jakieś sprawdzone metody? Daj znać, bo może u Ciebie działa coś, czego my nie wykorzystaliśmy, a być może pomoże kolejnej czytającej osobie ;)
Anna
Bardzo pomocny wpis :)